fot. redemptor.pl

[TYLKO U NAS] O. Stefan Karpeta CSsR o misjach w Boliwii: To najszczęśliwsze lata mojego kapłaństwa i mojego życia. Ludzie mają tam otwarte i gorące serca

Nie myślałem o tym na poważnie, ale po siedmiu latach w Polsce wyjechałem na misję. To najszczęśliwsze lata mojego życia. Ludzie tam mają otwarte i gorące serca. Lata, które tam spędziłem uważam za najszczęśliwsze lata mojego kapłaństwa i mojego życia. Mieszkają tam wspaniali ludzie – powiedział o. Stefan Karpeta CSsR, wieloletni misjonarz z Boliwii, w programie „Rozmowy niedokończone” na antenie Radia Maryja i TV Trwam.

W programie „Rozmowy niedokończone” udział wzięli również o. Mariusz Mazurkiewicz CSsR, rzecznik prasowy Prowincji Warszawskiej Redemptorystów oraz o. Zbigniew Małolepszy CSsR, misjonarz z Brazylii.

9 listopada to dla redemptorystów dzień urodzin. W tym bowiem dniu 2022 roku obchodzili oni 290. rocznicę założenia Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela [czytaj więcej]

O. Stefan Karpeta CSsR zwrócił uwagę, że w Skarżysku-Kamiennej, skąd pochodzi, proboszcz zawsze miło witał ojców, bo sam kiedyś jako kapłan prosił o wstąpienie do Zgromadzenia.

– Kiedy byłem w seminarium – jeśli chodzi konkretnie o Boliwię – była prośba ze strony współbraci w Boliwii, byśmy jako misjonarze objęli jedną placówkę w Boliwii. Czytałem to z języka francuskiego i opowiadałem to chłopakom, że jest taka sytuacja w Boliwii. I wtedy poszła wiadomość, że Stefan wyjeżdża na misję. Wtedy nie myślałem o tym na poważnie, ale po siedmiu latach w Polsce, wyjechałem na misje. To najszczęśliwsze lata mojego życia. Ludzie mają tam otwarte i gorące serca. Lata, które tam byłem, uważam za najszczęśliwsze lata mojego kapłaństwa i mojego życia. Pomimo czasem bardzo trudnych warunków materialnych i klimatycznych, mieszkają tam wspaniali ludzie – podkreślił wieloletni misjonarz z Boliwii.

O. Zbigniew Małolepszy CSsR zaznaczył, że jeśli chodzi o jego powołanie, to zdecydowanie wpłynęło na niego świadectwo jego współbraci, gdyż pochodzi z parafii redemptorystów.

– Jak zdałem sobie sprawę, że chcę iść do zgromadzenia, to od razu mi przyświecało, żeby pracować poza Polską. W głowie mi się układało, że w Polsce jest dużo księży. Słyszałem, że są inne miejsca, w których jest większa potrzeba kapłanów. Znałem również ojców, którzy wyjechali do Argentyny, którzy wyjechali do Boliwii i kiedy wracali na wakacje, to zawsze pokazywali zdjęcia i prezentacje w parafii. To mnie porywało – zaznaczył misjonarz z Brazylii.

Gość Radia Maryja i TV Trwam przypomniał, że kiedy był w seminarium, to misjonarze z Polski przybywający na misji w Brazylii, otwierali tam seminarium i chcieli mieć u siebie zarówno brazylijskich, jak i polskich kleryków oraz by panowały dobre relacje.

– Zwrócili się do prowincji warszawskiej, by wysłać kleryków. I pomyślałem, że chciałem jechać na misję, to nie muszę czekać do święceń. To było nowe doświadczenie dla prowincji warszawskiej i dla nas w seminarium. Pojechało nas czterech; dwóch po pierwszym roku teologii i dwóch po filozofii. Ja byłem po filozofii. Jestem w sumie 38 lat na misjach. (…) Dzisiaj na misjach w Brazylii jest więcej Brazylijczyków niż Polaków, ale po to pojechaliśmy, by tamtejszą placówkę tworzyć, by ona była brazylijska – zaznaczył o. Zbigniew Małolepszy CSsR.

Misje redemptorystów w Brazylii rozpoczęły się w 1972 roku, kiedy pojechało czterech ojców z Polski.

– Dawanie świadectwa i Ewangelii zaowocowało. Myślę, że rzeczywiście wszyscy starsi ojcowie pracowali z wielkim oddaniem i nam [młodszym misjonarzom – red.] to się udzielało. Mogę powiedzieć, że do dzisiaj, nawet ci najmłodsi, którzy są, to nie jest tylko tak, że a bo tam są, ale to jest oddanie, to nie jest tylko praca, to jest oddanie się – podkreślił misjonarz z Brazylii.

O. Mariusz Mazurkiewicz CSsR powiedział, że pochodzi z parafii, gdzie pracują księża diecezjalni, dokładnie z diecezji sandomierskiej.

Przygoda z redemptorystami zaczęła się od tego, że bałem się księdza, dlatego że brakowało ministrantów i kazał mi przyjść, żeby służyć. Ja się go bałem, więc przyszedłem i tak zostałem. Potem byłem w Ruchu Światło-Życie. Poznałem redemptorystów przez ojca, który pochodzi także z naszej parafii. Samo bycie misjonarzem zaczęło się kształtować dopiero w seminarium, dopiero w czasie podstawowej formacji – powiedział rzecznik prasowy Prowincji Warszawskiej Redemptorystów.

Gość programu „Rozmowy niedokończone” wskazał, że pracował w Niemczech oraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie prowadził misje dla Polaków oraz obcokrajowców, a obecnie także działa w Polsce (jako duszpasterz akademicki), ale również bardzo często jest misjonarzem ludowym. Warto pamiętać, że w Polsce również prowadzone są misje, np. w parafiach odbywają się święte misje, kiedy podobnie jak na misjach zagranicznych odbywają się katechezy i jest głoszone Słowo Boże.

– Dzisiaj w swojej pracy widzę wolę Bożą także dzięki przełożonym, że nigdy nie pojechałem na misje zagraniczne do stałej pracy. Miejsca, gdzie Pan Bóg mnie posyła (obecnie w Duszpasterstwie Akademickim Redemptor we Wrocławiu), gdzie spotykam bardzo wiele młodzieży, która jest daleko od Kościoła, widzę jako miejsce swojej pracy i głoszenia Ewangelii – podkreślił o. Mariusz Mazurkiewicz CSsR.

Wieloletni misjonarz z Boliwii zaznaczył, że w miejscu, gdzie posługiwał, ojcowie bardzo zwracali uwagę na najbiedniejszych.

– Przy naszych domach (ponad 4 tys. m. n. p. m.) były łaźnie miejskie dla biednych. Przychodzili i z nich korzystali, zwłaszcza z pobliskich wiosek, gdzie nie mieli możliwości. (…) Kiedy dzieci nie miały możliwości zjeść posiłku, to po szkole przychodziły i był organizowany wspólny posiłek dla dzieci. Było to równocześnie zwrócenie uwagi na potrzeby rodziny. To fantastyczna rzecz. Bardzo interesowały nas sprawy socjalne. Poza tym również próbowaliśmy i to dalej funkcjonuje głosić poprzez radio i to dalej dociera do najdalszych miejsc – powiedział o. Stefan Karpeta CSsR. 

 

radiomaryja.pl

drukuj