[TYLKO U NAS] Red. W. Gadowski o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej: Obraz, który przedstawiają media wielkonakładowe, zasadniczo odbiega od rzeczywistości. Nasze służby dobrze sobie radzą z kryzysem. Funkcjonariusze zachowują się w sposób dojrzały i przemyślany
Obraz, który przedstawiają media wielkonakładowe, zasadniczo odbiega od rzeczywistości. Nasze służby dobrze sobie radzą – jak na razie – z kryzysem. Funkcjonariusze zachowują się w sposób dojrzały i przemyślany. Okoliczna ludność, której sympatie polityczne są różne, wspiera funkcjonariuszy, bo wie, że to jest w ich interesie. Nie spotkałem mieszkańców okolic nadgranicznych, którzy narzekaliby na służby czy funkcjonariuszy. Nie ma tam narracji o biednych uchodźcach, a ich relacje są inne i dotyczą chociażby tego, że znajdują w lesie bardzo wiele darów, nowych ubrań wyrzuconych przez migrantów – powiedział red. Witold Gadowski w rozmowie z portalem Radia Maryja.
Na granicy polsko-białoruskiej cały czas trwa napięta sytuacja. Na wschodzie Polski przebywał red. Witold Gadowski.
– Byliśmy w Czeremsze czy Kuźnicy, czyli w tych miejscach, w których dochodziło do największych napięć. Oczywiście obraz, który przedstawiają media wielkonakładowe, zasadniczo odbiega od rzeczywistości. Nasze służby dobrze sobie radzą, jak na razie, z kryzysem. Funkcjonariusze zachowują się w sposób dojrzały i przemyślany. Okoliczna ludność, której sympatie polityczne są różne, wspiera funkcjonariuszy, bo wie, że to jest w ich interesie. Nie spotkałem mieszkańców okolic nadgranicznych, którzy narzekaliby na służby czy funkcjonariuszy. Nie ma tam narracji o biednych uchodźcach, a ich relacje są inne i dotyczą chociażby tego, że znajdują w lesie bardzo wiele darów, nowych ubrań wyrzuconych przez migrantów. Wydaje się jednak, że sytuacja powoli się normalizuje – mówił dziennikarz.
– Z uzyskanych informacji wynika, że około cztery tysiące tzw. migrantów powróciło już do Kurdystanu. Nie wiem, jak jest w innych miejscach, ale wydaje się, że jest ich mniej i już nie koczują przy granicy – dodał.
Sytuacja odbija się echem także na życiu zwyczajnych ludzi, którzy ponoszą konsekwencje kryzysu wywołanego przez reżim Alaksandra Łukaszenki.
– Mieszkańcy okolic przygranicznych żyją cały czas w napięciu, bo jest to dla nich bardzo trudna sytuacja, która została zaostrzona nadzwyczajnymi obostrzeniami, widocznym napięciem i bardzo dużą liczbą służb mundurowych. Wszystkie hotele, motele, domy noclegowe są wypełnione funkcjonariuszami, ale nie spotkałem głosów atakujących naszych funkcjonariuszy czy mówiących o cierpieniach migrantów – zaznaczył red. Witold Gadowski.
Migranci do swoich celów wykorzystywali także dzieci.
– Wielokrotnie było ujawniane, że dzieci, które przebywały z dorosłymi, nie były ich dziećmi. Najmłodsi byli traktowani jak rekwizyty, które miały wzbudzać litość. Działy się dosyć ekstremalne sytuacje, bo przykładowo kobieta będąca w ciąży zaczęła rodzić w lesie. Nasze służby szybko zareagowały i przewiozły ją do szpitala, gdzie urodziła swoje dziecko. Załoga szpitala złożyła się i kupiła bardzo dużo ubranek i całą wyprawkę dla tej kobiety. To nie jest więc tak, jak się pisze w warszawskim mediach, że panuje znieczulica, a służby przejawiają zachowania psychopatyczne. To nieprawda – zaakcentował publicysta.
Nielegalni migranci za cel często obierają polskie funkcjonariuszki, wykonując w ich stronę odrażające gesty.
– Funkcjonariusze, którzy pracują, są w bardzo dużym stresie. Jest bardzo wiele takich sytuacji, że mężczyźni prowokują funkcjonariuszki, obnażając się po drugiej stronie granicy i wykonując nieprzyzwoite gesty. One muszą to znosić, a jest to dla kobiet obciążeniem psychicznym – wskazał redaktor.
Polacy szukają pomocy także u Matki Bożej. Od parafii do parafii peregrynuje bowiem wizerunek Matki Bożej Łaskawej. W miejscowościach i parafiach, w których był już wizerunek Matki Bożej, sytuacja szybko się uspokajała.
– Pierwszą relację słyszeliśmy od księdza proboszcza Sylwestra Szyluka z Kuźnicy, gdzie przyjechał obraz Matki Bożej Łaskawej. Rzeczywiście sytuacja się potem uspokoiła. Podobnie było w Czeremsze. Obraz peregrynuje od parafii do parafii. Okoliczna ludność się modli. To bardzo piękne. Warto zwrócić uwagę na nabożeństwa, podczas których wszyscy klękają, a Najświętszy Sakrament idzie wzdłuż kościoła. To zupełnie inny, piękny typ pobożności – powiedział red. Witold Gadowski.
radiomaryja.pl