Prezes PGE odwoła się od wyroku WSA w Warszawie, który uchylił decyzję środowiskową dot. kontynuacji wydobycia węgla w kopalni Turów
Pracownicy kopalni i elektrowni Turów dalej drżą o swoją przyszłość. Jak mówią, sprawa nie jest jeszcze przesądzona i uważanie patrzą na ręce obecnej władzy. Złożenie odwołania potwierdził nowy prezes Polskiej Grupy Energetycznej.
Sąd, który uchylił decyzję środowiskową, postawił znak zapytania wobec tego, co wydarzy się po 2026 roku. A przecież kopalnia to miejsca pracy, ale i ważny element polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego po decyzji sądu, nastroje od początku były bardzo bojowe – zwłaszcza u pracowników kompleksu.
– Myślą o wyłączeniu również elektrowni, żeby Państwo, łącznie z tymi, którzy skarżą tę decyzję cały czas, zobaczyli, co znaczy brak prądu – wyjaśniła poseł do Parlamentu Europejskiego, Anna Zalewska.
Gdy padały zapowiedzi o wyłączeniu prądu, towarzyszyło im jeszcze oczekiwanie związkowców, by przeciąć spekulacje o przyszłości Turowa i dać im (pracownikom) gwarancję, że Turów będzie dalej funkcjonował. Pytania o to padały w Sejmie, gdy odpowiadał na nie wiceminister aktywów państwowych, Robert Kropiwnicki.
– Funkcjonowanie kopalni węgla brunatnego Turów nie jest zagrożone. Kopalnia jest bezpieczna i będzie funkcjonowała – zapewniał Robert Kropiwnicki.
Polityk Platformy już wtedy przekonywał, że Polska Grupa Energetyczna będzie skarżyła decyzję sądu, gdy otrzyma pisemne uzasadnienie, że o wszystkim rozstrzygnie Naczelny Sąd Administracyjny. Z ust wiceministra padały też słowa, które winą obarczały poprzedni rząd, a nie sąd. I choć Robert Kropiwnicki podziela argumenty tego sądu, że politycy Prawa i Sprawiedliwości popełnili błędy, to jest też przekonany, że błędy sądowi wojewódzkiemu wytknie sąd wyższej instancji.
Poseł do Parlamentu Europejskiego, Anna Zalewska, wyjaśniła, że błędów nie było. Szukano pretekstu i te obawy dziś dalej towarzyszą związkowcom, że takich pretekstów, by wyłączyć Turów, będzie więcej, na co wskazują słowa Bogusława Hutka z „Solidarności”.
– Obawiam się, że sytuacja będzie wyglądała następująco, iż kopalnie się zamknie, a węgiel będą dostarczały kopalnie niemieckie albo czeskie – zaznaczył Bogusław Hutek.
Dla związkowców – choć usłyszeli zapowiedź, że będą odwołania, że Turów przetrwa – sprawa nie jest zamknięta. Wojciech Ilnicki, którego wypowiedź padła na portalu „Tygodnika Solidarność”, wyjaśnił, że trzeba patrzeć na ręce tym, którzy decydują o przyszłości kopalni.
„My jako związek zawodowy jesteśmy od tego, by pilnować, czy faktycznie obietnice przełożą się na konkretne działania. Także na pewno nadal będziemy się bacznie przyglądać działaniom zarządu” – podkreślił przewodniczący „Solidarności” w Turowie.
W argumentach wymierzonych w Turów sąd wojewódzki oczekiwał, że decyzja środowiskowa uwzględni zapisy umowy polsko-czeskiej, po której wycofana została skarga na kopalnię do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Do zamknięcia kopalni dążą organizacje, które określają się jako „ekologiczne”.
Orzeczenie WSA nie oznacza wstrzymania działalności turoszowskiego kompleksu energetycznego, który nadal będzie dostarczał energię. Kopalnia sumiennie wypełnia wszystkie zobowiązania z decyzji środowiskowej.
Więcej na: https://t.co/ubOlyyiVCF pic.twitter.com/yZKKfZroy9
— PGE Polska Grupa Energetyczna (@Grupa_PGE) March 13, 2024
TV Trwam News