[NASZ DZIENNIK] Niemcy: kurs na zabijanie dzieci
Powołana przez niemiecki rząd komisja ekspercka opowiedziała się za dopuszczeniem zabijania nienarodzonych dzieci do 12. tygodnia życia w łonie matki. Co roku w wyniku tzw. aborcji w Niemczech mordowanych jest około 100 tysięcy dzieci – informuje red. Jacek Sądej na łamach „Naszego Dziennika”.
W Niemczech tzw. aborcja jest – według art. 218 Kodeksu karnego – przestępstwem. Wyjątki stanowią dwie sytuacje: gdy ciąża jest wynikiem gwałtu albo stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety. Niemieckie prawo nie przewiduje jednak kar w przypadku aborcji do 12. tygodnia życia płodowego dziecka, pod warunkiem że kobieta skorzystała z obowiązkowej porady.
Rządząca koalicja SPD – Zieloni – FDP już od dawna planuje odejście od obecnych regulacji. „Der Spiegel” poinformował, że specjalna komisja doradzająca w tej kwestii rządowi zaproponowała pełną legalizację zabijania dzieci co najmniej do 12. tygodnia ciąży.
Środowisko lewicowe twierdzi, że obecny zakaz zabijania dzieci nienarodzonych jest sprzeczny z niemiecką konstytucją, prawem międzynarodowym oraz prawem europejskim. Obrońcy życia przypominają jednak, że prawo międzynarodowe i wiążące prawo europejskie nie uznaje żadnego „prawa do aborcji”.
Przedstawiciele środowiska lewicowego zupełnie się z tym nie liczą.
– Lewica jako jeden z głównych swoich celów stawia zabijanie dzieci w łonach matek. I to jest bardzo widoczne w Polsce, a także w Niemczech. Jeżeli lewica jest u władzy, to nie ma faktycznie innej oferty dla społeczeństwa, więc proponują „wyzwolenie” poprzez to, że nie pozwalają rodzić się dzieciom – mówi „Naszemu Dziennikowi” Ewa Kowalewska z Human Life International Polska.
Tłumaczy, że dzieje się tak również ze względu na presję różnych struktur międzynarodowych czy europejskich.
– Wszystko to jest powiązane z pewnym dążeniem globalistycznym, żeby dzieci było mniej – podkreśla prezes HLI Polska.
Jak ocenia, celem globalistów jest ogłupienie ludzi, zmniejszenie dzietności, posiadanie władzy i utrwalenie jej wszelkimi możliwymi sposobami.
Kryzys ojcostwa
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, psycholog, prawnik, prezes Fundacji Grupa Proelio, podnosi, że sytuacja Niemiec pod względem tzw. aborcji jest tragiczna – pomimo restrykcji zasadniczo zabicie dziecka jest dostępne „na życzenie”.
– Jak się jednak okazuje, aborterom przeszkadza kwalifikacja prawna ich czynów. Być może jest to jednak pewien wyrzut sumienia dla ludzi wykonujących aborcje, gdyż obecne przepisy – chociaż praktycznie aborcji nie utrudniają – nazywają ją przestępstwem i określają tym samym jako czyn zły i niepożądany. Aborterzy chcieliby, aby aborcja była traktowana jako coś dobrego i właściwego, także prawnie, i aby znikały nawet tak symboliczne ograniczenia jak obowiązek konsultacji w przychodni – wyjaśnia prezes Fundacji Grupa Proelio.
Według doniesień, w Niemczech poprzez aborcję zabija się rocznie około 100 tysięcy dzieci. Magdalena Korzekwa-Kaliszuk tłumaczy, że w kraju widoczny jest szczególnie kryzys mężczyzn jako ojców.
– Gdyby kobiety miały wsparcie swoich partnerów, ojców dzieci, o wiele rzadziej dochodziłoby do aborcji. Na życie dziecka zawsze mają wpływ co najmniej dwie osoby, czyli rodzice, ale też ich otoczenie. Kultura, w której nie szanuje się życia człowieka, prowadzi do takiej zmiany prawa, w którym aborcja najpierw jest niekarana, a następnie staje się czynem legalnym i traktowanym jako dobry. A to prosta droga do rozszerzania możliwości zabijania także na ludzi już urodzonych – alarmuje obrończyni życia.
Ewa Kowalewska zwraca jednak uwagę, że tego rodzaju działania budzą olbrzymi opór społeczny, również w Niemczech.
– W czerwcu są wybory do Parlamentu Europejskiego i wstępne badania opinii publicznej w większości krajów mówią, że coraz więcej ludzi popiera prawicę. Czyli osoby, które nigdy czegoś takiego jak aborcja nie będą popierać – podsumowuje.
Jacek Sądej/„Nasz Dziennik”