fot. PAP/Grzegorz Michałowski

„Nasz Dziennik”: Kłamstwa o początku życia. Działanie wczesnoporonne preparatów „dzień po” jest ukrywane przez część środowiska medycznego

Działanie wczesnoporonne preparatów „dzień po” jest ukrywane przez część środowiska medycznego za pomocą kłamstw i manipulacji. Ministerstwo Zdrowia, omijając weto prezydenta RP Andrzeja Dudy w sprawie dostępności bez recepty środków uśmiercających dzieci na najwcześniejszym etapie życia, z uporem realizuje plan trucia młodych kobiet i demoralizowania społeczeństwa.

W ramach pilotażu programu wprowadzonego przez resort zdrowia farmaceuta z apteki biorącej udział w nim może sprzedać pacjentce od 15. roku życia środek, którego skutkiem może być również pozbawienie życia już poczętego dziecka. Część środowiska medycznego, w tym konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii, prof. Mirosław Wielgoś, przekonuje, że preparaty zawierające octan uliprystalu nie mają działania wczesnoporonnego. Twierdzi on, że głównym mechanizmem „jest hamowanie czy opóźnienie owulacji”. W sytuacji kiedy doszło już do zapłodnienia, lekarz uznaje, że „nie zapobiegną” one ciąży, „która już jest”.

Zdaniem prof. Bogdana Chazana takie tezy wynikają ze zmiany definicji ciąży, wprowadzonej na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.

 „Są dwa aspekty tego zagadnienia. Warto zwrócić uwagę na definicję ciąży. Światowa Organizacja Zdrowia, a za nią szereg innych instytucji i organizacji przyjęły, że ciąża rozpoczyna się w momencie zagnieżdżenia zarodka wewnątrz macicy. Czyli wszystko to, co przed tym momentem dzieje się w organizmie kobiety, nie jest ciążą. Jeżeli nie ma ciąży, to nie ma poronienia, więc nie ma działania wczesnoporonnego. W ten przebiegły sposób ominięto problem człowieczeństwa zarodków poczętych metodą in vitro. One jeszcze się nie zagnieździły, więc można na nich swobodnie eksperymentować, bo nawet jeżeli dojdzie do śmierci zarodka, to nie jest to ciąża, nie jest to człowiek, a więc nie ma działania poronnego” – wyjaśnia lekarz.

Baza ideologiczna

Jak zaznacza prof. Bogdan Chazan, embriologia mówi wyraźnie, że początkiem życia człowieka jest moment zapłodnienia, czyli połączenia się komórek żeńskiej i męskiej.

„Mechanizm opóźnienia owulacji, który podnoszą eksperci jako jedyny skutek pigułek „dzień po”, nie wyjaśnia sytuacji, w której nie doszło do ciąży pomimo wcześniejszego zapłodnienia. Dlaczego nie dochodzi do dalszego rozwoju ciąży? Ponieważ nie dochodzi do zagnieżdżenia zarodka. Proces ten jest utrudniany przez pigułkę „po”. Ten mechanizm polega na wywoływaniu takich zmian w błonie śluzowej macicy, poprzez które staje się ona nieprzyjazna. To jest drugi mechanizm, który może nastąpić po zażyciu pigułki „dzień po”. Są dowody naukowe, prace, które to potwierdzają” – tłumaczy prof. Bogdan Chazan.

Ginekolog-położnik zwraca jednak uwagę, że dzisiaj niektóre prace są uznawane i ich ustalenia obowiązują, a niektóre nie.

„Główną bazą ideologiczną dla takich rozwiązań jest to, że ma być wygodnie i bez odpowiedzialności. Widzimy tu zachętę do wchodzenia w nietrwałe związki, skierowaną również do młodzieży. Widzimy przyzwolenie na przedwczesne rozpoczynanie współżycia. Obecnie forsuje się taki światopogląd, w którym nie ma zasad, a osiągnięcie przyjemności i wygodne życie mają być głównym celem. Zatraca się zatem jeden z istotnych elementów człowieczeństwa, czyli panowanie nad sobą i kształtowanie sumienia i woli według trwałych norm i wartości” – konstatuje prof. Bogdan Chazan.

Szeroka promocja rozwiązłego stylu życia, a tym również jest udostępnianie młodym kobietom i dziewczynom pigułek „dzień po”, przyniesie zgubne skutki dla całego Narodu – zarówno zdrowotne, psychiczne, moralne, jak i demograficzne.

Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich Polski w liście wystosowanym do prezydenta Andrzeja Dudy w marcu 2024 r. bardzo precyzyjnie wyjaśniło działanie preparatów zawierających octan uliprystalu. Substancja ta blokuje działanie progesteronu, który reguluje wzrost błony wyściełającej macicę i odgrywa kluczową rolę w procesie przygotowania endometrium do implantacji (zagnieżdżenia embrionu), a także w samym procesie implantacji oraz zapewnieniu prawidłowego przebiegu ciąży. Wiele badań wskazuje na to, że podanie uliprystalu istotnie zaburza proces zagnieżdżenia poczętego dziecka.

„Niestety w mediach i wielu wypowiedziach ekspertów nie przedstawia się pełnej prawdy o działaniu tego preparatu. Pomija się jego możliwe działanie w okresie od zapłodnienia do zakończenia procesu implantacji. Nauki biologiczne wskazują jednoznacznie, że życie człowieka (a także ciąża w ogólnym pojęciu) zaczyna się od zapłodnienia, a nie – jak to często się podaje – od zakończenia implantacji. Dopiero wprowadzanie takiej nowej definicji początku życia (i początku ciąży) umożliwia twierdzenie, że preparat ten działa jedynie antykoncepcyjnie, co nie jest prawdą, gdyż może prowadzić do uśmiercenia nowo poczętego człowieka w pierwszych dniach życia” – wskazywali farmaceuci.

Manipulowanie opinią publiczną

Na zamieszanie pojęciowe, którego skutkiem jest manipulowanie opinią publiczną w kwestii działania środków wczesnoporonnych, zwraca uwagę również dr Małgorzata Prusak, farmaceuta, prezes Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski.

„Mamy do czynienia z zamieszaniem wokół definicji początku ciąży. Obecnie w piśmiennictwie medycznym i naukowym przyjmuje się, że początek ciąży to zakończony proces zagnieżdżenia zarodka w macicy, więc mniej więcej od 12 do 14 dni po zapłodnieniu. Natomiast wiele osób początek ciąży łączy z początkiem życia ludzkiego, czyli z zapłodnieniem. Jest ciąża – jest człowiek. Nie ma ciąży – nie ma człowieka. Według takiej definicji, jeśli jakiś środek nie działa wczesnoporonnie, to nie niszczy życia poczętego już człowieka, ale działa antykoncepcyjnie (czyli nie dopuszcza do zapłodnienia). Wracając do ekspertów i lekarzy, którzy uważają, że początek ciąży przypada nie w momencie połączenia komórki jajowej z plemnikiem, tylko później, to wtedy – w ich przekonaniu – preparat taki jak pigułka „dzień po” nie ma skutku wczesnoporonnego, bo nie niszczy ciąży” – wyjaśnia dr Małgorzata Prusak.

Jak jednak podnosi, niestety, środki należące do tzw. antykoncepcji awaryjnej (pigułki „dzień po”) działają przeciwzagnieżdżeniowo, czyli uniemożliwiają już poczętemu dziecku będącemu w fazie embrionu zagnieżdżenie się w macicy, co zaczyna się 5-6 dni po zapłodnieniu.

„Ostatecznie mogą prowadzić do uśmiercenia człowieka w początkowej fazie życia. Cała dyskusja wokół poronnego działania pigułek >>dzień po<< nie dotyka sedna sprawy: początku życia ludzkiego i tego, czy można je unicestwić, czy też nie. Nie ma znaczenia, na jakim etapie rozwojowym jest człowiek, zawsze zabicie niewinnego człowieka jest tak samo złe – wtedy gdy ma dopiero kilka dni, kilka lat czy lat kilkadziesiąt. Zawsze jest to ten sam człowiek. Zamieszanie wokół definicji początku życia i ciąży wzbudza duże emocje, utrudnia merytoryczną dyskusję. Wydaje się, że ten chaos pojęciowy jest podtrzymywany przez tych, dla których ochrona życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci nie stanowi obiektywnej wartości” – podsumowuje farmaceuta.

Paulina Gajkowska/„Nasz Dziennik”

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl