Macierewicz: ULC nie odnotował ani jednego wypadku
Urząd Lotnictwa Cywilnego nie odnotował ani jednego wypadku w latach 2008 – 2010 o nieprawidłowościach podczas lądowania śp. mjr Arkadiusza Protasiuka, i śp. płk Roberta Grzywny na lotniskach zagranicznych -poinformował poseł Antoni Macierewicz.
Szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn tragedii z 10 kwietnia odniósł się do lansowanych informacji jakoby od 2008 roku do momentu katastrofy urządzenie TAWS w TU-154M zapisało 125 alarmów.
Maciej Lasek, szef rządowego zespołu, który zajmuje się rzekomo wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej stwierdził, że piloci 36 specpułku wielokrotnie nieprawidłowo wykonywali manewr podejścia do lądowania.
– Jeżeli było takie zagrożenie to Urząd Lotnictwa Cywilnego jest tą instytucją w Polsce, która jest natychmiast informowana przez kontrolerów lotów lotnisk zagranicznych. Cała ta kampania, która trwa od dnia wczorajszego pokazująca, że piloci nie znali się na systemie TAWS, nie słuchali ostrzeżeń, że 125 razy system TAWS wskazywał na to, że jest niebezpieczeństwo – to wszystko nieprawda – zaznacza poseł Antoni Macierewicz.Prof. Kazimierz Nowaczyk stwierdził, że o 125 alarmach napisano już w raporcie Jerzego Millera. Nie jest to zatem nic nowego. Tłumaczy on, że alarmy są generowane kilkakrotnie w ciągu lotu.
Zamieszanie jak stwierdził, polega tu na tym, że określenia alarm TAWS używa się także do wszystkich komunikatów systemu. A nadaje on 9 alarmów – z czego dwa dotyczą uskoku wiatrów, 15 typów ostrzeżeń, 3 rodzaje informacji i tyle samo porad np. sprawdzenia trajektorii lotu. Do tego należy dodać zapisy, które dokonują się podczas każdego startu i lądowania.
– Najważniejsza informacja polega na bardzo prostej rzeczy ATM, QR; nie rejestruje jakiego rodzaju było to ostrzeżenie: informacja, uwaga czy alarm TAWS-u. Rejestruje tylko aktywność systemu TAWS, nic więcej. Więc próba liczenia i przypisywania wszystkim aktywnym momentom został wywołany, próba przypisania jednoznacznie, że były to alarmy jest oczywiście bardzo dużym naciągnięciem – mówi prof. Kazimierz Nowaczyk.RIRM