Hodowcy trzody chlewnej apelują do rządu w sprawie ASF
Producenci trzody chlewnej apelują o umożliwienie sprzedaży tuczników z gospodarstw, które nie są bezpośrednio dotknięte przez Afrykański pomór świń.
Prezes spółdzielczej grupy producentów „Prosiaczek” w Budzyniu, Eugeniusz Koczorowski, powiedział, że należy przebadać zwierzęta i ściągnąć nadwyżki.
Na przykładzie województwa wielkopolskiego ekspert zauważył, że rośnie liczba przypadków ASF-u u dzików, ale też w chlewniach. To oznacza objecie kolejnych terenów strefą ochronną. Producenci na tym obszarze mają problemy z utrzymaniem tuczników, szczególnie gdy panuje wysoka temperatura.
Eugeniusz Koczorowski zwrócił uwagę na problem utrzymania trzody chlewnej zamkniętej przez 30 dni w chlewni.
– Tydzień, góra dwa tygodnie jeszcze jakoś się przetrzyma świnie, ale nie sądzę, aby przez kolejne dwa tygodnie przy takich upałach cokolwiek przeżyło. Gdzie tu jest dobrostan? (…) W bezpośrednim sąsiedztwie, czyli tam, gdzie rzeczywiście wystąpił ASF, to trzeba poświęcić te świnie, ale kilometr dalej grzechem jest zmarnowanie tyle jedzenia. ASF nie jest szkodliwy dla ludzi. Po przebadaniu (…) powinno się ściągnąć te nadwyżki – powiedział Eugeniusz Koczorowski.
Afrykański pomór świń to zakaźna choroba wirusowa świń domowych i dzików. Zakażenie przebiega powoli i obejmuje znaczny odsetek zwierząt w stadzie. śmiertelność sięga nawet 100 procent.
W gospodarstwie, w którym wykryto wirusa, świnie są zabijane, a następnie utylizowane. Miejsce hodowli podlega dezynfekcji. Dookoła wyznaczane są obszary zagrożone.
RIRM