Dr A. Bartoszewicz: W gospodarstwie domowym coraz trudniej będzie połączyć koniec z końcem
Zakłada się, że wzrost kosztów dla gospodarstwa domowego może realnie wystąpić na poziomie 27-30 złotych na miesiąc. To istotne szczególnie dla najbiedniejszych gospodarstw, nie mówiąc o tym, że mamy wzrost cen gazu, który będzie niezwykle kosztowny. W gospodarstwie domowym coraz trudniej będzie połączyć koniec z końcem – wskazał dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, w poniedziałkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Tarcze energetyczne przestały funkcjonować. Ceny prądu i gazu zostały odmrożone i poszły w górę nawet o kilkadziesiąt procent. W miejsce poprzednich regulacji, mających na celu ochronę portfeli Polaków, nowy rząd wprowadził swoje. Przewidują one bon energetyczny, czyli jednorazowe świadczenie pieniężne dla gospodarstw domowych o niższych dochodach. [czytaj więcej]
– Jeżeli mamy zdolność do zaspokajania własnych potrzeb, jesteśmy w stanie dokonywać jakichkolwiek zakupów na rynku. Jeśli nasze wydatki będą związane z zakupem energii, będziemy zmniejszać konsumpcję. (…) Sytuacja jest groźna, a pomimo tego rząd zdecydował się, by zawiesić mechanizm dotychczasowej ochrony i przyjąć bon dla tych, którzy są najbardziej wrażliwi. Ogólnie jednak spowoduje się, że ceny energii wzrosną w drugiej połowie roku – powiedział dr Artur Bartoszewicz.
Zgodnie z szacunkami Urzędu Regulacji Energetyki, zmiana z dniem 1 lipca zamrożonej ceny z 412 na 500 zł za MWh oraz odmrożenie opłaty za dystrybucję przyczyni się do zwiększenia miesięcznego rachunku uśrednionego gospodarstwa o 27,5 zł netto, czyli o ponad 33 zł po doliczeniu VAT i akcyzy.
– Zakłada się, że wzrost dla gospodarstwa domowego może realnie wystąpić na poziomie 27-30 złotych na miesiąc. (…) To istotny wzrost, szczególnie dla najbiedniejszych gospodarstw, nie mówiąc o tym, że mamy wzrost cen gazu, który będzie niezwykle kosztowny. (…) W gospodarstwie domowym coraz trudniej będzie połączyć koniec z końcem – zaznaczył ekonomista.
Ucichły głosy mówiące o postawieniu prezesa Narodowego Banku Polskiego, prof. Adama Glapińskiego, przed Trybunałem Stanu. W tym kontekście gość Radia Maryja powiedział, że „nie ma poparcia społecznego w tym zakresie”.
– Oskarżenia są całkowicie nieracjonalne. Dla ugrupowań, które są obecnie w Sejmie, decydujący jest raczej brak zgody ze strony banku centralnego i brak poparcia ze strony europejskich struktur. Gdyby było jakiekolwiek poparcie z tamtej strony, to bez względu na to, jak wyimaginowane byłyby zarzuty, oni by to zrobili, dlatego że hucpa polityczna jest największą wartością, a podważanie banku centralnego jest na rękę tym wszystkim, którzy chcą udowodnić, że polski złoty jest bezwartościowy, w związku z czym najlepiej wejść do strefy euro – wskazał dr Artur Bartoszewicz.
– Głównym interesem strefy euro jest zaspokojenie potrzeb gospodarki niemieckiej. Jak rozmawia się z mieszkańcami mniejszych państw, które weszły do strefy euro, to oni mówią o podwyższeniu kosztów życia (…) i zmianach wywoływanych m.in. przez to, że odebrano im podstawowe narzędzie obrony, jakim jest własna waluta – dodał.
Rozmowa z dr. Arturem Bartoszewiczem dostępna jest do odsłuchania [w tym miejscu].
radiomaryja.pl