fot. PAP/EPA

A. Wróblewski w TV Trwam: Służby pozwoliły na wpuszczenie demonstrantów do Kapitolu. Wygląda to na prowokację, mającą na celu skompromitowanie prezydenta D. Trumpa

Jak to było możliwe, że te wszystkie systemy bezpieczeństwa nie zadziałały, skoro żyjemy w czasach terroryzmu? (…) Jak gdyby ktoś specjalnie dopuścił do tej sytuacji, ponieważ wiadomo było, że tego typu działania będą kompromitować prezydenta Donalda Trumpa oraz ludzi, którzy go popierają – mówił w czwartkowym Polskim Punkcie Widzenia w TV Trwam Artur Wróblewski, politolog i amerykanista oraz wykładowca Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

Amerykanista zaznaczył, że jego opinia znacznie różni się od powszechnej.

– Od początku, widząc sceny z dnia wczorajszego, w moim przekonaniu nie widzieliśmy kryzysu demokracji i upadku demokracji amerykańskiej, ale wręcz odwrotnie – demokracja amerykańska ma się bardzo dobrze. Fakt, że ludzie demonstrują, wyrażają swoje opinie, świadczy o tym, że mamy funkcjonującą demokrację – przekonywał politolog.

Jednocześnie Artur Wróblewski skrytykował postawę służb, które pozwoliły na wtargnięcie tłumu do Kapitolu. Choć incydent ten jest skandaliczny, nie stanowi odosobnionego przypadku w amerykańskiej historii.

– To, co widzieliśmy wczoraj nie jest jakimś ewenementem, ponieważ już wielokrotnie w przeszłości były nawet zamachy wewnątrz budynku Kapitolu. Na przykład w 1954 roku, w marcu grupa Nacjonalistów Puerto Rico po referendum, które w pewnym sensie stowarzyszyło Puerto Rico ze Stanami Zjednoczonymi, ostrzelała wnętrze Izby Reprezentantów, raniąc 5 kongresmenów – zauważył wykładowca Uczelni Łazarskiego.

Amerykanista przypomniał także inne incydenty, jak ten z 1971 roku, kiedy podłożono ładunki wybuchowe pod pomieszczeniami Senatu. Podobnie było w 1983, podczas protestów przeciwko obecności amerykańskich żołnierzy w Grenadzie.

Każde z wspomnianych wydarzeń skutkowało zwiększeniem systemów bezpieczeństwa w siedzibie amerykańskiego Kongresu.

– Pytanie, jak to było możliwe, że te wszystkie systemy bezpieczeństwa nie zadziałały, skoro żyjemy w czasach terroryzmu? Pokusiłbym się nawet o pewnego rodzaju interpretację – mam nadzieję, że nie nadinterpretację – wydarzeń. Jak gdyby ktoś specjalnie dopuścił do tej sytuacji, ponieważ wiadomo było, że tego typu działania będą kompromitować prezydenta Trumpa oraz ludzi, którzy go popierają – zwrócił uwagę politolog.

Zdaniem Artura Wróblewskiego nastąpiła prowokacja mająca na celu pogrążenie obecnego prezydenta USA.

–  Fakt, że służby specjalne pozwoliły na wpuszczenie demonstrantów do środka, wygląda wręcz na jakąś prowokację, po to żeby skompromitować prezydenta Trumpa, i żeby wszyscy siedzieli dzisiaj od rana i opowiadali, że amerykańska demokracja jest w kryzysie, albo że w ogóle sięwali. Taka narracja jest na przykład w mediach rosyjskich czy chińskich – podkreślił amerykanista.

Politolog wskazał, że w tłumie protestujących, którzy wtargnęli do Kapitolu, znajdowali się radykałowie obserwowani przez FBI.

– To są zwolennicy białych suprematystów, czyli nacjonaliści, którzy są na liście terrorystów obserwowanych przez FBI. Oni nie popełnili jeszcze przestępstwa, ale są obserwowani, więc wiadomo było, że jeśli takie bardzo radykalne osoby, których być może sam prezydent Trump nie za bardzo toleruje, wejdą do budynku publicznego w czasie obrad, to będzie wielka afera – wyjaśnił wykładowca Uczelni Łazarskiego.

Artur Wróblewski odniósł się także do słów Donalda Trumpa, jakoby ten miał wygrać wybory, ale zostały mu one „ukradzione”. Zdaniem politologa na kontrowersyjny wynik wyborów wpływ miał szereg błędów systemowych, które doprowadziły do zamieszania, fałszerstw i absurdów w procesie głosowania korespondencyjnego.

– Należy ubolewać, że nie dopilnowano pewnych procedur wcześniej. Co więcej, zmiany w ordynacji wyborczej liberalizujące przepisy, czyli pozwalające na głosowanie korespondencyjne właściwie we wszystkich stanach zostały często prędko, chaotycznie przegłosowane i to nie przez legislatury stanowe, jak prawo stanowi, ale często zostały one przyjęte przez Sądy Stanowe bądź przez komisje wyborcze, co jest niezgodne z prawem – zwrócił uwagę amerykanista.

Jednak, jak pokazuje historia, nieprawidłowo oddane głosy nigdy nie zmieniały ostatecznego wyniku wyborów – przekonywał politolog.

USA borykają się z wieloma problemami natury społecznej i gospodarczej, dlatego też inne mocarstwa starają się ukazać Amerykę jako kraj pogrążony w kryzysie. Jak zaznaczył politolog, nawet jeśli tak jest, to może on przynieść pozytywne rezultaty.

– Pamiętajmy, że każdy kryzys ma w sobie element oczyszczający. To znaczy, jeśli wpływowe elity amerykańskie uznają tę diagnozę za prawdziwą i zaczną rozwiązywać problemy społeczno-gospodarcze –wskazał.

Problemami tymi są nierówności społeczne, w tym tworzenie się wyalienowanych klas społecznych czy ukryty rasizm. Jeśli zostaną one wyeliminowane, to – jak twierdzi Artur Wróblewski – „społeczeństwo amerykańskie powróci na wyżyny”. Warunkiem jest jednak powrót Stanów Zjednoczonych do ich chrześcijańskiego dziedzictwa.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl